Kolejny raz Bava za pomocą olbrzymiej palety barw i pięknych gotyckich wnętrz próbuje odwrócić naszą uwagę od sztampowego scenariusza. Tym razem się nie nabiorę! Historia robi bowiem wrażenie napisanej w jeden wieczór, a wszelkie smaczki powstały pewnie dopiero na planie. Do tego muzyka i aktorstwo to prawdziwy koszmar. Kilku żelaznych zalet nie jestem jednak w stanie tej produkcji odmówić.
Pierwszą jest Telly Savalas. Widząc czołówkę filmu oraz okładki DVD spodziewałem się epizodu za który przepłacili producenci. Tymczasem otrzymał on sporą rolę i widać dobrze się bawił pokazując reszcie obsady jak się gra. "Kojak" udziela się w najzabawniejszych scenach, między innymi- podczas gdy pomaga trupowi zmieścić się w trumnie.
Bardzo ładnie wyszły tu też sceny z manekinami wyglądającymi jak ludzie i ludźmi wyglądającymi jak manekiny. Sam się nieraz myliłem. Na końcu wielbiciele perwersji znajdą też małą niespodziankę w postaci nekro-erotyzmu. Czyżby jedna z pierwszych takich sekwencji w historii kina?
Niestety całość ogląda się okropnie. Warto więc dwa razy się zastanowić zanim poświęcicie te 95 minut życia. Czołówka dzieł tego reżysera to na pewno nie jest...
Cóż, aktorstwo w filmach tego pokroju zalerzy często od dubbingu... Po za tym włoscy reżyserzy nie za bardzo radzą sobie z kierowaniem aktorami, mającymi mówić w wersji finalnej po angieslku. Widziałem już film, w którym i Savalas wypadł fatalnie. Tego jeszcze nie widziełm, ale ciekawi mnie jak wypadają dziewczyny: Sylva Koscina, Elke Sommer i starsza koleżanka Valli w jednym filmie - brzmi to zachęcająco.